Skok z kościelnej wieży
Na tę wieżę spoglądał latami zza firanki domowego okna. Nawet mozolnie wykleił z zapałek jej model. Aż pewnego dnia wykupił sobie bilet wstępu i wdrapał się na szczyt, z mozołem pokonując kilkaset schodów. Potem ostatni raz z najwyższej na Pomorzu Zachodnim kościelnej wieży spojrzał na miasteczko w którym mieszkał od dziecka. I skoczył... Ryszard Staliś (56l.) roztrzaskał się o bruk ulicy, tuż przed bramą mariackiego kościoła w Trzebiatowie (woj. zachodniopomorskie). Zaledwie kilka metrów od okna swego mieszkania...W skromnym pokoju samobójcy, w centralnym miejscu wisi jego autoportret. Na regale stoją wyklejane z zapałek modele okolicznych zabytków. Bo Ryszard znany był w okolicy ze swoich artystycznych talentów. Ale wśród wyklejonych modeli brakuje tego najważniejszego ...wyklejonego z zapałek modelu kościelnej wieży. Tej samej, z której skoczył...
- Panowie, jeszcze kilkanaście lat temu w tym pokoju powstawał model kościoła, z którego wieży brat w końcu zdecydował się skoczyć. Gdzie jest teraz ten model? Szczerze mówiąc, sam już nie wiem... – mówi reporterom Faktu brat zmarłego, Lech Staliś.
To właśnie on dzielił z bratem niewielkie mieszkanie naprzeciwko trzebiatowskiego kościoła.
– Mieszkała jeszcze z nami matka, ale zmarła kilka miesięcy temu. Brat ciężko przeżył jej śmierć, był bardzo przygnębiony... Do tego jeszcze dokuczała mu epilepsja – dodaje pan Lech.
Czy to depresja i wyobcowanie spowodowały, że postanowił z sobą skończyć? Tego zdania są śledczy, którzy pracowali nad rozwikłaniem sprawy tej tajemniczej śmierci.
– Brat napisał pożegnalny list, ale nie chcę mówić na temat tego, co w nim zawarł... – dodaje pan Leszek ze smutkiem patrząc na autoportret brata...
« powrót