Krewki emeryt
Jan J. (50 l.) z Zabrza kochał żonę szaloną miłością. I był o nią chorobliwie zazdrosny. Kiedy Grażyna (40 l.) postanowiła odejść, wziął kuchenny nóż i poderżnął jej gardło.Przed łódzkim sądem okręgowym rozpoczął się proces Marcina...
Spokojny, sympatyczny - ci, którzy znają Jana J., mówią o nim same dobre rzeczy. Dlaczego więc ten emerytowany górnik dopuścił się tak straszliwej zbrodni? Rzucił się na żonę w piwnicy bloku, w którym mieszkali w zabrzańskiej dzielnicy Mikulczyce. I ją zamordował. Próbował też sobie odebrać życie.
- Nie mógł pogodzić się z tym, że Grażyna już go nie kocha. Ponad rok temu wyprowadziła się do innego mężczyzny. Zostawiła go z dwojgiem dzieci: Dawidem, który ma 14 lat i 20-letnią Magdą. Janek bardzo cierpiał. Kiedy żona przyszła w piątek zabrać ostatnie rzeczy, zdał sobie sprawę, że to już naprawdę koniec - opowiadają sąsiedzi.
Kobieta zeszła do piwnicy, by zabrać ubrania i inne rzeczy, których potrzebowała w nowym mieszkaniu. Mąż wziął do ręki kuchenny nóż i ruszył z nią. Tam rozegrały się potworne sceny. Górnik zadał wiarołomnej małżonce kilka ciosów w szyję i w piersi.
Kiedy martwa osunęła się na podłogę, tym samym nożem próbował poderżnąć sobie gardło. Bez powodzenia. Z niegroźnymi ranami został przewieziony na oddział chirurgii zabrzańskiego szpitala.
- Janowi J. grozi nawet dożywocie. Został już przesłuchany przez prokuratura. Postawiono mu zarzut zabójstwa. Wczoraj został przewieziony do aresztu w Krakowie, gdzie będzie kontynuował leczenie szpitalne - tłumaczy aspirant sztabowy Marek Wypych z zabrzańskiej policji.
W jego mieszkaniu śledczy znaleźli dyktafon, na którym górnik nagrywał swoje przemyślenia i plan zbrodni.
« powrót