To nie ludzie !!!
To kreatura pozbawiona wszelkich hamulców! Prokuratura jest pewna: to Radosław K. (31 l.) przy pomocy kumpla zaciągnął przypadkowo spotkaną kobietę do prosektorium. Znęcali się nad nią, bili, grozili śmiercią. Na koniec brutalnie zgwałcili. Ledwie żywą porzucili na pastwę losu w krzakach. Zwyrodnialec, który ukrywał się za granicą, stanął właśnie przed poznańskim sądem. Jego kumpla osądzono już wcześniej. Dostał karę 9 lat więzienia. Do potwornego gwałtu w przyszpitalnym prosektorium przy ul. Szwajcarskiej w Poznaniu doszło w lipcu 2006 roku. 30-letnia Bożena zbierała w jego okolicy butelki. Poprosiła dwóch mężczyzn siedzących na murku i pijących piwo o puste opakowania.
Tego, co wydarzyło się później, wolałaby w ogóle nie pamiętać. Zwyrodnialcy zaciągnęli kobietę do prosektorium, w którym pracował jeden z nich.
Jak ustalili śledczy, na głowę założyli ofierze czarny, foliowy worek, grozili, że ją uduszą. Później przypalali brzuch i okolice łona, rozpylając dezodorant i podpalając. Ciągnęli za włosy, bili grubym skórzanym pasem.
Bestialsko zgwałcili! Krzyczeli, że ma krzyczeć, jak jest jest dobrze, bo inaczej „skończy tak, jak leżące w prosektorium trupy”!
Półprzytomną, zmaltretowaną kobietę zmusili po wszystkim do sprzątnięcia pomieszczenia, później wyciągnęli z prosektorium, posadzili siłą na murku i kopnęli tak mocno, że wpadła w krzaki.
Bożena przeżyła tylko dzięki temu, że znalazł ją przechodzień. Leżała nieprzytomna w tym samym miejscu, w którym porzucili ją oprawcy.
Zszokowani policjanci mówili, że praktycznie na każdym centymetrze ciała kobiety widać było ślady znęcania się. Natychmiast trafiła do szpitala, a policja zaczęła szukać sprawców.
Szybko trafiono na trop Konrada K., który pracował w prosektorium. Sąd skazał go już na 9 lat więzienia. Podczas procesu bandyta twierdził, że to jego kolega był prowodyrem i że jeszcze chciał nieprzytomną, zgwałconą kobietę utopić.
Radosław K. uciekł za granicę i ukrywał się w Londynie. Policja poszukiwała go aż dwa lata. W końcu trafił za kratki, a później przed oblicze sądu. Ze względu na brutalność gwałtu i dobro pokrzywdzonej sąd zdecydował się prowadzić sprawę za zamkniętymi drzwiami.
Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że Radosław K. nie przyznaje się do winy. Grozi mu 15 lat więzienia, bo prokurator uznał, że był to gwałt ze szczególnym okrucieństwem.
« powrót
