Małopolska: Choroba popchnęła go do zbrodni
Mężczyzna, który w marcu w Nowym Sączu zasztyletował córeczkę, był niepoczytalny - stwierdził sąd i skierował go na leczenie.
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu podczas niejawnego posiedzenia umorzył postępowanie karne w sprawie o zabójstwo dziecka przez 33-letniego Daniela D. i orzekł umieszczenie go w zakładzie psychiatrycznym.- Mężczyzna miał wyłączoną zdolność rozpoznania znaczenia czynu - informuje sędzia Bogdan Kijak, rzecznik Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
Akta sprawy skierowano do komisji lekarskiej, która zdecyduje o umieszczeniu Daniela D. w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Co pół roku biegli lekarze psychiatrzy będą informować sąd o stanie zdrowia pacjenta.
Gdy wyzdrowieje, wróci do domu. Orzeczenie sądu jest nieprawomocne. Strony mają siedem dni na odwołanie się od decyzji.
Przypomnijmy, we wtorek, 16 marca o godz. 13.25 oficer dyżurny policji odebrał telefon na numer alarmowy 997 od mężczyzny, który wyznał, że zamordował własną córkę.
W mieszkaniu na trzecim piętrze bloku przy ul. I Brygady policyjny patrol zastał makabryczny widok - wykrwawione zwłoki trzyletniej dziewczynki, której zadano kilkanaście ciosów nożem. Ojciec dziecka, 33-letni Daniel D., zatrzymany na miejscu zbrodni, przyznał się do zamordowania córki.
Wyznał też, że ma od pewnego czasu problemy natury psychicznej. Po zabiciu córki usiłował tym samym nożem pozbawić się życia. Gdy mu się to nie udało, sam wezwał policję. Matka dziewczynki dowiedziała się o tragedii, kiedy wróciła po pracy z przedszkola ze starszym dzieckiem.W mieszkaniu policjanci znaleźli narzędzie zbrodni - zakrwawiony kuchenny nóż. Ojciec trzylatki miał rany kłute klatki piersiowej i brzucha, dlatego - zamiast do aresztu - trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację. Zeznał, że leczył się na depresję.
Prokuratura postawiła mu zarzut zabójstwa. Przez kilka miesięcy sprawca przebywał na obserwacji psychiatrycznej. Sąd podjął decyzję o umorzeniu sprawy karnej, opierając się na opinii biegłych lekarzy psychiatrów.
Monika Kowalczyk/interia.pl
« powrót
