"Zabić go!" Policja musiała ratować zboczeńca
Zabić s...wysyna, żywy stąd nie wyjdziesz! – wykrzykiwali mieszkańcy Kołobrzegu pod domem Eugeniusza P. (64 l.). Ten zboczeniec zgwałcił brutalnie 10-letnią dziewczynkę. Było o krok od samosądu. Policja musiała ściągnąć posiłki, a nawet straż graniczną i firmę ochroniarską, by wyprowadzić gwałciciela z domu. Inaczej zginąłby z rąk rozwścieczonego tłumu.
– Jak zobaczyłam tę dziewczynkę w pokrwawionych spodniach, zabieraną przez pogotowie do szpitala, powiedziałem, że trzeba ubić pedofila. Takie szumowiny nie mogą chodzić po świecie i gwałcić naszych dzieci – mówi zdenerwowany sąsiad.
Dramat wydarzył się we wtorek. – Ten zboczeniec porwał moją córkę z
podwórka, zasłonił jej ręką buzię, żeby nie krzyczała, i wciągnął do
swojego domu. Tam ją rozebrał i zrobił to, co zrobił. Potem ją wypuścił
zakrwawioną, grożąc, że jeśli komuś powie, to zabije ją, jej starszą
siostrę i mnie – opowiada ze łzami w oczach przerażona matka
dziewczynki.
– Jak wróciłam do domu po pracy i córka mi opowiedziała, co ją spotkało,
natychmiast poinformowałam o tym policję. Dla takiego zboczeńca, który
skrzywdził moją córkę na całe życie, powinna być tylko jedna kara! Kara
śmierci – dodaje.
Bał się linczu
Gwałciciel po swoim podłym czynie zabarykadował się w domu przed policją
i rozwścieczonymi sąsiadami. „Zabić s...wysyna” „żywy stąd nie
wyjdziesz” – krzyczeli. Nie pozostawiali złudzeń co go czeka, jak tylko
znajdzie się w zasięgu ich rąk. Policja obawiając się linczu, ściągnęła z
całego miasta wszystkie patrole, straż graniczną i ochroniarzy z
prywatnej firmy.
Przy okrzykach i naporze mieszkańców udało im się wyprowadzić Eugeniusza
P. do radiowozu, który podjechał tuż pod same drzwi klatki schodowej
zboczeńca.
źródło: Nasygnale.pl
« powrót