Zagadka zniknięcia Jarosława Ziętary coraz bliższa rozwiązania?
Prokuratura w Krakowie jest przekonana, że zbliża się do rozwiązania sprawy zaginięcia dziennikarza Jarosława Ziętary. Za podejrzeniami nie stoją jednak dowody - pisze dzisiejsza "Gazeta Wyborcza".
Prokuratura uważa, że Ziętara zginął, bo naraził się komuś jako dziennikarz. "Gazeta Wyborcza" podaje, że w śledztwie przesłuchiwano już świadków z tzw. uprzedzeniem. Tak przesłuchiwani świadkowie mogą odmówić zeznań, gdyby narażało to ich na odpowiedzialność karną.
W sytuacji, gdy świadek stanie się potem podejrzanym jego zeznania w dalszym ciągu mogą być dowodem w sądzie. Można więc przypuszczać, że prokuratura podejrzewa związek tych świadków ze zniknięciem dziennikarza.
Jak dowiedziała się "Gazeta", prokuratura zainteresowała się aktami
sprawy ochroniarza jednego z najbogatszych biznesmenów, byłego
funkcjonariusza SB, który na początku lat 90. popełnił samobójstwo.
Prokuratura podkreśla, że jej celem jest nie tylko zidentyfikowanie
ewentualnych zabójców Ziętary, ale także odnalezienie ciała mężczyzny. W
ubiegłym roku jego szczątków bezskutecznie szukano w Suchym Lesie pod
Poznaniem.
24-letni Jarosław Ziętara był reporterem śledczym "Gazety Poznańskiej". W
1992 roku zaginął w drodze do redakcji. Ziętara zajmował się sprawami
politycznymi i aferami gospodarczymi. Dwa lata temu wznowiono śledztwo
ws. jego zniknięcia. Prokuratura w Krakowie prowadzi je pod kątem
zabójstwa, a nie porwania. źródło: Onet.pl
« powrót